piątek, 7 czerwca 2019

co na obiad?

takie pytanie zabrzmiało pewnego wieczoru z ust Męża Emilki a odpowiedzią było "nie wiem, dziś gotuje Agata". A zaczęło się od tego że Emilka jest na urlopie macierzyńskim. Po raz trzeci. Na takim samym urlopie jest też Sąsiadka z przeciwka, Sąsiadka z klatki G oraz Agata, mama Oleńki - koleżanki Łukiego jeszcze ze żłobka. Emilka myśli i rozmyśla co tu zrobić żeby było lepiej, łatwiej, żeby jakoś wykorzystać to że wszystkie cztery nie musimy chodzić do pracy, mamy 'dużo' czasu. Ok, to na początek zaprosimy do nas Gabrysię, z przeciwka, żeby jej mama miała trochę czasu dla siebie i jej młodszego braciszka. Zadziałało ! Następnym razem Gabrysia zaprosiła do siebie na zabawy Łukiego i Adika, żeby Emilka miała trochę czasu dla siebie i ich młodszego braciszka Pawełka. Super:) Ale to za mało. I wtedy w jej głowie zaświtała nowa myśl. A jakby tak nie musieć codziennie gotować obiadu? Ile by zaoszczędzić czasu, wody, prądu, energii... I nie chodziło Emilce o to, że można ugotować obiad na dwa dni. Wtedy narodził się pomysł aby ona - Emilka ugotowała obiadu dwa razy więcej i połowę dała Agatce dla niej i jej rodzinki. To był piątek Emilka ugotowała aromatyczną zupę krem z porów z ziemniakami. Nadeszła środa i Agatka ugotowała dwa razy więcej gęstej zupy warzywno buraczkowej i połowę dała w tym samym słoiku Emilce. Cała rodzinka zajadała się nowym smakiem. Bo wiadomo, że nawet jakby gotować z tego samego przepisu, to każdemu i  tak wyjdzie trochę inaczej. Inaczej przyprawi, inaczej pokroi...Kolejny tydzień, Anielka sobie myśli, chociaż jeden dzień nie muszę wymyślać obiadu, zrobi to Agatka i pomyśli to samo. Tym razem Agatka zrobiła spagetti bolońskie. Dzieciaki Anielki jadły już dużo razy spagetti, ale tym razem wreszcie zjadły też sos;) Emilka zrobiła jednogarnkową rybę z ziemniakami w sosie pomidorowym z porem i czosnkiem. Prawie roczny synek Agatki - bobas który lubi wybór, miał tam w czym wybierać i najadł się do syta. Kolejny tydzień - obu dziewczynom weszło w krew gotowanie raz w tygodniu dwa razy większej ilości. Tym razem była zupa kalafiorowa krem z garnka Agatki. U Emilki wywołało zdziwienie, że można zabarwić kalafiorową takim ziołowym smakiem i , że można dodać pestki dyni i ziarna słonecznika. Emilka zrobiła coś nowego z książki kucharskiej - znowu ryba tym razem z makaronem i marchewką w sosie cytrynowym. Agatka mówiła że nie kocha ryby, bo jej śmierdzi rybą, na to Emilka, że ryba zdrowa jest i trzeba ją jeść i już drugi raz pod rząd ugotowała jej rybę.. jak Ci się na prawdę znudzi to daj znać...
Ciekawe co nas czeka w przyszłym tygodniu?

Emilka już wie jakie są dobre strony tego pomysłu:
- poznajemy nowe potrawy, których sami nigdy nie gotowaliśmy
- mamy w jeden dzień wolne od gotowania
- jesteśmy ekologiczni - mniej energii, wody, prądu, gazu zużyje się na ugotowanie w jednym domu dwóch porcji obiadu, niż w każdym domu po jednej porcji
- zacieśniamy kontakty z rodziną Agatki, uczymy się siebie nawzajem
- jesteśmy dla kogoś użyteczni i dajemy szansę komuś być użytecznym dla nas, a to podnosi na duchu!
Emilka wie też jakie są minusy:
- stres wywołany u Agatki zwiazany z tym, że to co ugotuje będzie smakowało drugiej rodzinie
- fakt że jedni przyprawiają mało inni dużo może stanąć na drodze do sukcesu
- to ze czasem możesz dostać coś niejadalnego - ale nam się to jeszcze nie przytrafiło, a działamy tak już trzeci tydzień

Ciekawe co Wy o tym myślicie, którzy to czytacie. Będzie mi miło zobaczyć komentarze na ten temat :) A może macie inne pomysły jak może być jeszcze lepiej?

#blw, #dzisgotujeagata, #zerowaste